Bardzo smutny wpis o miłości....
" Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu,
Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce;
Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!
Miej serce i patrzaj w serce"*
Nie, nie obaczę, chociaż mam serce i patrzam w serce. Z tego też powodu po raz 22. spędzam sama walentynki. Nie jest mi przykro, że nie dostanę bukietu róż i prezentu zapakowanego w różowy papier, przewiązanego czerwoną, pachnącą mdłą wanilią wstążką. Jest mi przykro, bo po raz kolejny będę oglądać zdjęcia ludzi, którzy w ten dzień nie są sami. Z roku na rok tych osób jest coraz więcej, ale mi niestety nie jest dane powiększyć to grono o jeszcze jedną osobę. I chociaż do walentynek zostało tylko 6 dni wiem, że jeszcze znalazłabym kogoś z kim mogłabym je spędzić. Kogoś na chwilę, kogoś dla stworzenia pozorów związku, kogoś kto nijak spełniałby moje oczekiwania i nijak przyśpieszył bicie mojego serca ale byłoby odhaczone - pierwsze walentynki zaliczone!
Ostatnio spędziłam sporo czasu na poznawaniu siebie, bo wnioski jakie wyciągnęłam z ostatniej znajomości jednoznacznie wskazywały, że nie wiem zbyt wiele o sobie samej, przez co ciągle tworzę pewną pozę osoby, którą nie jestem.
Analizując moje wszystkie nieudane mniej bądź bardziej znajomości, dotarło do mnie w czym tkwi problem. Mianowicie- urodziłam się 50 lat za późno. Nie potrafię się odnaleźć w tym świecie, świecie silnych męskich kobiet i słabych, zniewieściałych mężczyzn, przygodnego seksu i związkach na chwilę. Jestem Karusią w XXI wieku z tym, że nie straciłam Jasia, ja go nigdy nie poznałam.
"Źle mnie w złych ludzi tłumie;
Płaczę, a oni szydzą;
Mówię, nikt nie rozumie:
Widzę, oni nie widzą!"
Jestem romantyczką, ale taką prawdziwą. Nie taką, która marzy o śpiewanych jej pod balkonem serenadach ale taką, która wierzy w rolę duchowości i uczuć w życiu.
Dziś już nikt się tym nie przejmuje, wszystko ma być łatwe i przyjemne, to też i mężczyzną się odechciało wysilać. Z drugiej strony po co mają to robić, skoro jak jedna nie da to do drugiej pójdzie.
Żeby pokochać potrzeba czasu, teraz każdy skarży się na brak czasu, to i na zakochiwanie się czasu nie ma.
Patrzę w koło, nikomu to nie przeszkadza, Mnie wyklucza. Nie umiem się przełamać, bo tylko miłość jest powodem dla którego oddam się komuś i emocjonalnie i fizycznie. Tego kogoś nie ma i już wiem, że nie będzie, Zbyt wiele razy próbowałam i wierzyłam i zbyt wiele razy poniosłam porażkę.
Poznałam już tyle typów mężczyzn, z tak różnych środowisk, zarówno prawników jak i spawaczy, zarówno przystojnych jak i tych mniej, młodszych ode mnie i tych starszych, wykorzystałam wszystkie metody jakie są, żeby zdobyć tę miłość i mi się nie udało. Nie udało mi się, bo teraz każdy mężczyzna oczekuje, że to kobieta da mu jasne sygnały a najlepiej jak sama się na niego rzuci, tak żeby on nie musiał ryzykować.Kiedyś mężczyźni ginęli na wojnie, dziś boją się dostać w mordę od kobiety o 30 cm niższej. Boją się odtrącenia i poniżenia, zamiast traktować to jako wyzwanie. Kobieta powinna być wyzwaniem, nic co przychodzi nam łatwo, nie daje nam zbyt wiele szczęścia.
Warto czasami poszukać winy w sobie, zamiast obwiniać wszystkich wokół. Moją winą jest to, że wierzę w miłość, że nie chce lokować uczuć w czymś co stanowi zaledwie 60 % tego, czego szukałam i zapewne w najbliższych latach nie przetrwa. Miłość ma być jedna i do końca życia tak, żebym była zdolna jak Karusia, prosić Jasia aby mnie zabrał do siebie, gdziekolwiek jest.
Takich emocji już na tym świecie już nie ma. Jest seks. jest towarem, który się świetnie sprzedaje. Zarówno w biznesie jak i w miłości. Nie ma kochania, jest seks.
Jest chwalenie się walentynkami, zamiast spędzania ich, jest pokazywanie miłości zamiast kochania.
Parę dni przed świętem zakochanych, przypominam sobie wszystkich mężczyzn, z którymi cokolwiek i kiedykolwiek próbowałam. Dociera do mnie, że skończyły mi się opcje.
Nie jestem wściekła i nie jestem rozgoryczona, nie jest mi smutno.
Jest mi już wszystko zupełnie obojętne. W głębi duszy martwi mnie tylko fakt, jak ciężko mi się będzie żyło tak całkiem samej. Dociera do mnie, że muszę zarabiać i to dobrze, żeby poradzić sobie będąc skazaną zupełnie na siebie.Na tym się chyba skupię, na zarabianiu. Miłość sobie odpuszczam.
Piszę to z dziwnym spokojem i obojętnością. Z przeszywającym i bijącym ode mnie chłodem, który zagości na długo, jak nie do końca mojego życia. Nie wierzę w to i nie mam już nadziei, że ktoś roztopi to lodowe serce. To nie jest możliwe. I nie ma tu słowa " chyba". Nikt temu nie podoła.
Ponoć obojętność jest gorsza od nienawiści. Teraz wiem, że to prawda. Nienawiść to silne uczucie, które często popycha nas do działania, obojętność to stan przeczekiwania. Przeczekam swoje życie, przydając się innym ludziom. Obojętność pojawia się, gdy nie ma już nadziei a ja jej nie mam. Nie ma nawet iskry nadziei, Za parę dni przeżyję kolejne samotne walentynki, za 10 miesięcy kolejnego singlowego sylwestra, za rok kolejne samotne walentynki i tak już będzie, Zawsze w takich chwilach myślałam, że to moje ostatnie singlowe święta i zapewne już niedługo moja ciekawość, która towarzyszy mi od dziecka dotycząca mojej drugiej połówki, zostanie zaspokojona. Dziś pisząc ten tekst już wiem, że nic się nie zmieni, ani za rok ani za dwa ani za 21. Będzie coraz ciężej, bo ludzie którzy dziś są wokół mnie, będą zajęci wyprawianiem wesela i rodzeniem dzieci. Jestem tego świadoma. Moje serce zamarzło ale to jeszcze kruchy lód, muszę znaleźć sposób żeby stał się taflą nie do przebycia. Bez nadziei żyje się wbrew pozorom łatwiej. Bez tracenia czasu na marzenia, bez skrajnych emocji od smutku po nienawiść, od rezygnacji po silną wolę walki. Obojętność to taka prosta linia, ale ciężko ją osiągnąć. Wiem, że zapewne za parę dni, resztki mojej nadziei zaczną krzyczeć upominając się o to, co obiecałam sobie jeszcze jako dziecko i wtedy będzie mi znowu ciężko.
Tak więc mój Jasiu wiem, że na tym świecie Ciebie nie ma, ale proszę Cię gdziekolwiek jesteś, zabierz mnie do siebie.
Twoja Z.
*Romantyczność A. Mickiewicz
Komentarze
Prześlij komentarz