Granice.
"Nigdy w życiu" - warto uważać, zanim wypowie się
te słowa. Problem w tym, że im bardziej stajemy się zdesperowani, tym bardziej
przesuwa się granica naszego "nigdy w życiu". Kiedyś moje "nigdy
w życiu " miało o wiele bliższą granicę niż obecnie. Granica się przesuwa,
desperacja wraz z nią. Prosta zależność.
Kiedyś bym
powiedziała, że nigdy w życiu nie spotkam się z kimś poznanym w Internecie, że
nigdy nie będę się użalać nad sobą, nigdy nie będę prosić o pomoc innych ludzi,
a już na pewno nie pójdę w miejsce, które wytatuuje mi na czole „ jesteś
samotna, szukasz miłości, nie radzisz sobie z tym”.
Minęło trochę czasu i poszłam.
Czy to źle, że te
granice się przesuwają? Sądzę, że nie, bo próbując różnych rzeczy uczymy się,
doświadczamy, stajemy się mądrzejsi, bardziej otwarci i wyrozumiali.
XXI wiek.
Z roku na rok mamy
coraz więcej możliwości, inżynierowie opracowują coraz to nowsze cudeńka, informatycy
przeróżne aplikacje, które mają łączyć ludzi. Internet nie zna granic. Możemy
bez problemu rozmawiać z kimś kto jest tysiące kilometrów od nas, poznawać
osoby z takimi samymi pasjami, wysłać maila do autora naszej ulubionej książki.
Ale, właśnie zawsze musi
być jakieś ale, co nie? Staliśmy się
bardziej samotni niż kiedykolwiek. Ludzie,
którzy wstawiają sto zdjęć zrobionych samemu sobie, mierzący swoją wartość w
lajkach, obserwatorach czy subskrybentach.
Staliśmy się zamknięci, oddzieleni od siebie ekranami i utraciliśmy naszą otwartość, odwagę i dystans do siebie. Odważni jesteśmy tylko za ekranem
naszych komputerów.
Zarówno kobietom jak i
mężczyznom trudno jest podejść do obcej osoby, nawiązać kontakt. Z drugiej strony,
nikt z nas nie chce być zaczepiany, nie mamy na to czasu, ciągle gdzieś
biegniemy. Biegniemy i nie chcemy być zaczepiani, a potem wracamy do domu i
czujemy tę pustkę, kombinując co by tu zrobić by ją wypełnić. Nasza babcia by podpowiedziała „ idź dziecko,
do biblioteki, tam pełno dżentelmenów i to jeszcze mądrych”.
Ale to nic nie da, bo czasy gdy dżentelmeni podchodzili do dam
minęły.
Dżentelmenów nie ma i dam też nie ma. Kobiety mają swoje
równouprawnienie, więc mężczyźni coraz częściej oczekują, że to one wyjdą z
inicjatywą. Co według mnie jest dla
kobiety upokarzające i zabiera jej wszystkie przywileje bycia kobietą. Możecie
mieć inne zdanie, ja feministką nie jestem i mam takie.
Szukamy, szukamy.....
Rozglądam się dookoła i co widzę? Tinder, Badoo, Apetyt na miłość,
szybkie randki, sympatie, nawet msze święte dla poszukujących żony czy męża!
Wariactwo.
Skoro te wszystkie bajery istnieją i ludzie z nich korzystają, to
znaczy, że są potrzebne. To chyba wystarczający dowód na to, że coś po drodze
poszło nie tak.
Jak się nad tym zastanawiam to myślę, że teraz każdy jest taki ”idealny”
(na zdjęciach oczywiście) i boi się odrzucenia, bo okaże się, że pomimo lajków
i setek obserwatorów, jednak taki idealny nie jest.
Ja parę razy wyszłam z inicjatywą i bardzo teraz tego żałuję,
chociaż dzięki temu jestem mądrzejsza. Ale
wiecie co, nie powiesiłam się, żyję. Świat się nie zawalił, trzeba mieć dystans
do siebie i innych ludzi. Dostałam kosza, ok. Trudno i idę dalej. I nie, nie
jestem ostatnią brzydulą tego świata w rozciągniętym swetrze. Po prostu gustuję
w mężczyznach, którzy z racji mojego wieku rozpatrują mnie w kategoriach - „do
łóżka”.
Z czasem i ja zaczęłam się bać, ale jako kobiecie wolno mi!
Przestałam na siłę udawać przebojową.
No ale czas mijał, a ja już miałam dość bycia sama. To też, ten
wiek, gdy studenckie imprezy odbywają się raz na miesiąc, zamiast trzech razy w
tygodniu.
Najzwyczajniej w świecie, zaczęłam się czuć samotna.
Najzwyczajniej w świecie, zaczęłam się czuć samotna.
Opcji do wyboru do koloru. Na pierwszy ogień poszedł Tinder. Jak o
tym myślę, to od razu mam lepszy humor i chce mi się śmiać.
Jak nietrudno się domyśleć, wypróbowałam wszystkiego( może nie aż tak, w tv nie byłam i nie zamierzam!) i na każdym
polu poniosłam porażkę. Osiągnęłam szczyt desperacji, przesuwając swoją
granicę.
Jedyną zaletą jest fakt, że się dowartościowałam, zdając sobie
sprawę jak wielu facetów jest mną zainteresowanych. Szkoda tylko, że ja nimi
mniej.
P.S
O moich przygodach napiszę później.
Pozdrawiam, Z.
Komentarze
Prześlij komentarz